Modne bzdury. Ta książka na allegro jest oferowana nawet za 240 zł. Z drugiej strony niewiele osób ją przeczytało. Paradoks?
W tym roku zamiast publikować zestaw książek dla osób mierzących się ze zmianami, proponujemy jedną „książkę miesiąca”. Na początek Modne bzdury. O nadużywaniu pojęć z zakresu nauk ścisłych przez postmodernistycznych intelektualistów. Ku przestrodze!
W czasach, kiedy słyszymy o zarządzaniu opartym na dowodach albo o szkoleniach opartych na dowodach, wciąż duża liczba osób opiera swoje działania na artykułach i książkach intelektualistów z tytułami naukowymi, którzy tworzą dziwaczne teorie podbudowując je terminologią pochodzącą z nauk ścisłych. Szkoda, że niektórzy menedżerowi, trenerzy czy konsultanci bezrefleksyjnie korzystają z tych „osiągnięć”.
Na początku była mistyfikacja…
Autorzy książki – Alan Sokal i Jean Bricmont – zauważyli intelektualne trendy występujące w niektórych kręgach amerykańskiego środowiska uniwersyteckiego. Otóż w latach siedemdziesiątych XX wieku, liczni przedstawiciele humanistyki i nauk społecznych przyjęli filozofię, nazwaną przez współautorów książki „postmodernizmem”. To nowe stanowisko intelektualne odrzuca podejście racjonalistyczne, a skłania się ku dyskursom niepodatnym na żadne sprawdziany empiryczne oraz ku relatywizmowi, zgodnie z którym nauki ścisłe są tylko „narracją” i „mitem”, czy też jednym z wielu społecznych konstruktów.
Czy to ostatnie zdanie nie brzmi jak ostrzeżenie?
Niestety, „postmodernizm” się rozprzestrzeniał i zdobywał zwolenników. W odpowiedzi na to zjawisko A. Sokal postanowił przeprowadzić eksperyment: wysłać do modnego amerykańskiego pisma „social Text” parodię tekstów postmodernistycznych, aby sprawdzić czy redakcja ją opublikuje. Artykuł „Transgresja granic: ku transformatywnej hermeneutyce kwantowej grawitacji” był pełen absurdów i wniosków niewynikających z przesłanek. Autor zamieścił m. in. stwierdzenie, że „fizyczna rzeczywistość” jest w tym samym stopniu społecznym i językowym konstruktem co „rzeczywistość społeczna”. Następnie „doszedł do wniosku”, że
π Euklidesa i G Newtona, wcześniej uważane za stałe i uniwersalne, teraz postrzegamyw ich nieuniknionej historyczności; hipotetyczny obserwator staje się zdecentrowany,odcięty od wszelkich epistemologicznych więzi z punktem czasoprzestrzeni, którego nie można zdefiniować za pomocą sanesj geometrii.
I dalej w tym stylu…
Artykuł został jednak przyjęty i opublikowany. Sokal natychmiast ujawnił mistyfikację, wywołując prawdziwą burzę w prasie i pismach naukowych. Czy dzisiaj ktoś jeszcze o tym pamięta?
Pamflet na współczesną naukę europejską
Sokal i Bricmont biorą na warsztat „dzieła” francuskich i amerykańskich naukowców (humanistów, socjologów), którzy – nieraz zupełnie bez sensu – posługują się w pracach matematycznymi terminami, by dodać wagi swoim rozprawom.
Aby nie zostać posądzonymi o stronniczość lub wymysły, autorzy książki zamieszczają obszerne fragmenty artykułów, a następnie dokonują ich analizy. I tak rozdział po rozdziale…
Na koniec Sokal i Bricmont dokonują podsumowania i zamieszczają wnioski wyciągnięte z tekstów cytowanych w ksiązce na temat stosunków między naukami przyrodniczymi i ścisłymi a humanistycznymi i społecznymi:
- Dobrze jest wiedzieć, o czym się mówi.
- Nie wszystko, co niejasne, jest głębokie.
- Nauka nie jest „tekstem”.
- Nie należy ślepo naśladować nauk przyrodniczych.
- Należy wystrzegać się argumentów ex cathedra.
- Nie należy mieszać sceptycyzmu specyficznego ze sceptycyzmem radykalnym.
- Niejednoznaczność jako wybieg.
Warto przeczytać całą ksiązkę wraz z dodatkami (w tym artykułem Sokala), choć czasami wymaga to koncentracji na niewiele wnoszących lub pozbawionych logiki analizowanych tekstach naukowych.
Perełka, czyli seksistowska wymowa teorii względności
Jeśli, ktoś nie chce czytać całej książki, a chciałby znaleźć dobry przykład „modnych bzdur”, to polecam fragment tekstu dotyczący słynnego równania zaproponowanego przez Alberta Einsteina:
Czy E = mc2 to seksistowskie równanie? Zapewne tak. Przyjmijmy hipotezę, że tak jest istotnie, w takiej mierze, w jakiej przyznaje uprzywilejowany status prędkości światła, kosztem innych prędkości, które są nam konieczne do życia. Moim zdaniem, na seksistowski charakter tego równania wskazuje nie tyle jego znaczenie dla budowy broni jądrowej, ale uprzywilejowanie tego, co najszybsze…
L. Irigaray, Sujest de la science, sujet sexue? Za: A. Sokal, J. Bricmont, Modne bzdury, Wyd, Pruszyński, Warszawa 2004, s. 112.
Na marginesie
Jak widać na zdjęciu poniżej, w mojej bibliotece czytelnicy nie rzucili się na Modne bzdury. Kiedy wypożyczałem książkę w lutym 2020, okazało się, że przez prawie 1,5 roku spokojnie stała na półce, a od premiery w 2004 roku wypożyczyło ją w sumie 8 osób. Patrząc na ksiązki „modnych nurtów”, to trochę smutne.
Polecam zapoznanie się z Modnymi bzdurami, choć książka została opublikowana ponad 20 lat temu. Sokal i Bricmont przypominają, że warto krytycznie spojrzeć na czytane teksty, aby rozpoznać modne bzdury XXI wieku.