W poszukiwaniu (nie) straconego czasu ...
Gdy zależy mi na zmianie , czasem zdarza się wpadać w pułapkę , polegającą na tym , że z powodu pośpiechu, zorientowania na działanie i wyniki wybieram samodzielne ustalenie tego co jest do zrobienia i przekazanie tego pozostałym zainteresowanym.
Dlaczego?
Bo mam poczucie, że tak będzie szybciej i sprawniej. Niestety później, w trakcie realizowania planu, przypominam sobie o czym zapomniałem przy podejmowaniu decyzji. To co zostało pominięte to coś co nazywam „czasem ukrytym”. Otóż gdy mam coś zrobić, i potrzebuję do tego innych ludzi, czasem zdarza się, że myślimy, ileż czasu zajmie nam przekonanie lub wypracowanie rozwiązania z innymi, nazywam to „czasem jawnym”. I to tylko on jest w takich przypadkach brany pod uwagę. Zapominamy o tym co się dzieje gdy nieliczni wymyślają coś i potem polecają pozostałym coś zrobić.
Otóż, korzystając z analizy z książki John’a Smythe „Chief Engagement Oficer”, gdy stosujemy różne podejścia uzyskujey różne efekty i tak gdy stosuję :
Tell -Przekazywanie wielu ludziom tego, co postanowili nieliczni – w odpowiedzi uzyskuję widzów
Sell – Przekonywanie wielu ludzi do tego, co postanowili nieliczni – w efekcie ma posłusznych współpracowników
Involve – Dzielenie się odpowiedzialnością i włączanie pracowników – w efekcie mam chętnych współpracowników
Co-create – Współtworzenie z pracownikami, w decyzję, zmianę, strategię – mogę się cieszyć współpracą z zagorzałymi reformatorami
Co z tego wynika?
„Czas ukryty” to ten czas, który jest potrzebny dla zmiany widzów we współpracowników, i jest on często wielokrotnie większy od „czasu jawnego” potrzebnego do wspólnego wypracowania rozwiązania i zaplanowania działań.
Znaczenie angażowania w tworzenie zmiany możemy też zobaczyć w wynikach wszystkich edycji Ogólnopolskiego Badania Zarządzania Zmianą. Obecnie trwa IX edycja i serdecznie zapraszam do wzięcia udziału.